Jak działają kremy z filtrem UV i dlaczego warto ich używać?
Kiedy słońce zaczyna świecić mocniej, w wielu z nas budzi się instynkt obronny. Sięgamy po kremy z filtrem UV niczym po tarczę przed potworem. Ale czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak te magiczne tubki działają? Jak to możliwe, że wystarczy nałożyć trochę kremu, aby czuć się bezpieczniej pod gorącym słońcem? Dzisiaj zabiorę cię w podróż do świata filtrów UV i opowiem, dlaczego warto dać im szansę.
Ochrona przed promieniowaniem
Zacznijmy od podstaw. Słońce emituje różne rodzaje promieniowania – w tym UVA i UVB. Oba mają swoje złe strony. Promieniowanie UVA penetruje skórę głęboko i przyspiesza proces starzenia, a także może prowadzić do powstawania nowotworów skóry. Z kolei promieniowanie UVB jest tym, które powoduje oparzenia słoneczne. Dlatego ważne jest, aby kremy ochronne miały filtry przeciwsłoneczne obu tych rodzajów.
Pamiętam swój pierwszy urlop nad morzem. Słońce grzało jak piec, a ja beztrosko leżałem na plaży bez żadnej ochrony. Po kilku godzinach wróciłem do domu z kolorem buraka na plecach i wizją nieprzyjemnych dni w domu zamiast relaksującego wypoczynku. To była moja lekcja – zasady dotyczące ochrony skóry są proste: lepiej zapobiegać niż leczyć.
Jak działa filtr?
A teraz najciekawsze – jak te wszystkie składniki w kosmetykach współdziałają? Filtry UV dzielą się na fizyczne (mineralne) i chemiczne. Filtry mineralne zawierają składniki takie jak tlenek cynku lub dwutlenek tytanu, które tworzą na skórze barierę odbijającą promieniowanie słoneczne. Chemiczne filtry natomiast absorbują promienie UV, przekształcając je w ciepło i uwalniając je ze skóry.
Osobiście wolę filtry mineralne. Działają od razu po nałożeniu i często są mniej drażniące dla mojej skóry w porównaniu do niektórych filtrów chemicznych. Kiedy czuję letni wiatr we włosach i mam poczucie bezpieczeństwa dzięki takiej barierze – to czuję się naprawdę wolny.
Dlaczego regularność ma znaczenie?
Kto by pomyślał, że aplikacja kremu przeciwsłonecznego to prawdziwa sztuka? To nie tylko jednorazowy zabieg przed wyjściem na słońce! Trzeba pamiętać o reaplikacji co dwie godziny lub częściej, jeśli pływasz czy się spocisz. Wiem, czasami to brzmi jak uciążliwość – ale dobrze przemyślany rytuał może uratować Twoją skórę!
Za każdym razem, gdy smaruję się filtrem przed wyjściem na spacer z psem lub grilla z przyjaciółmi, przypominam sobie ten jeden tragiczny przypadek sprzed lat… Gdybym wtedy miał tyle mądrości co dziś! Naprawdę czuję się bardziej świadomy siebie i swojego zdrowia.
Szukaj jakości
Kiedy już zdecydujesz się zadbać o skórę za pomocą filtrów przeciwsłonecznych, wybierz produkt wysokiej jakości! Szukaj preparatów oznaczonych jako „szerokospektralne”, co oznacza ochronę zarówno przed UVA jak i UVB oraz odpowiedniego SPF – minimum 30 dla większości sytuacji wystarczy.
I tu kolejna historia: kupiłem kiedyś najtańszy dostępny filtr przed wyjazdem na plażę myśląc „po co przepłacać?”. Efekt? Nie dość że spaliłem się doszczętnie pierwszego dnia urlopu, to jeszcze musiałem ukrywać swoją cerę pod parasolem przez resztę wakacji! Od tamtej pory wiem jedno – jakość ma znaczenie!
Mity o opalaniu
Czy jesteś jednym z tych ludzi przekonanych o tym, że nie potrzebujesz filtrów bo masz ciemniejszą karnację? A może myślisz sobie: „Ale ja tylko wychodzę na chwilkę”? To mit! Każdy typ skóry potrzebuje ochrony – nawet najbardziej opaleni mogą cierpieć z powodu uszkodzeń słonecznych.
Pamiętam pewnego znajomego mówiącego: „Ja nigdy się nie palę!” podczas gdy cała jego skóra pokryta była drobnymi przebarwieniami od nadmiaru słońca… Tak więc postawmy sprawy jasno: ochrona to inwestycja w przyszłość twojej skóry!
Wnioski?
Zastosowanie odpowiedniego filtru przeciwsłonecznego to prosty sposób na zachowanie zdrowia swojej skóry przez długie lata. Choć czasami wydaje nam się to nudnym obowiązkiem czy zbędną fanaberią – warto spojrzeć szerzej: oto klucz do naszego komfortu oraz pewności siebie podczas letnich przygód!
Pamiętaj więc: nakładając filtr za każdym razem przed wyjściem на słońце łączysz przyjemność z rozsądkiem! A kto wie? Może uda Ci się nawet uniknąć poparzonego noska podczas picia mojito?